sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział III

Blondyn schodząc do szatni spojrzał się w moją stronę... Miał lekko zdziwiony wyraz twarzy. Ale po chwili uśmiechnął się. Nie wiedziałam czy to do mnie, ponieważ przede mną siedziało kilka pięknych dziewczyn.
Po 15 minutach piłkarze weszli na murawę i rozbrzmiał  gwizdek sędziego. Przez cały mecz obie drużyny miały liczne szanse na zdobycie bramki. Kiedy wydawało się, że mecz skończy  się bezbramkowym remisem, nagle niesamowite dośrodkowanie Błaszczykowskiego, wykorzystał Lewandowski strzelając bramkę dającą zwycięstwo. Po skończonym meczu udałyśmy się na bankiet. Bardzo się bałam, bo nie wiedziałam jak się tam odnajdę.
Było tam wielu ludzi z różnych branży, wielu fotoreporterów i dziennikarzy. Lena czuła się tam jak ryba w wodzie, w przeciwieństwie do mnie. Na chwilę zostałam sama, niestety. Obok mnie pojawił przystojny mężczyzna. Oczywiście nikt inny tylko nieznajomy
- Czy my się czasami już nie spotkaliśmy? - zapytał 
W tym momencie podeszła do nas Lena...
- Raczej nie. Ona rzadko wychodzi z domu - wtrąciła się przyjaciółka
- Jestem pewien, że widziałem Cię w parku - powiedział z uśmiechem
- Musiałeś mnie z kimś pomylić. Przepraszamy, ale musimy już iść...
Wzięłam za rękę Lene i wyszłyśmy przed budynek.
- Co to miało być? - zapytała zdenerwowana
- Rozbolała mnie głowa - odparłam - Wracajmy do domu - zaproponowałam
- Idź sama . Zamówię ci taksówkę
- W porządku.
Taksówka wysadziła mnie pod domem. Weszłam do środka, wzięłam kąpiel, po czym usiadłam przed telewizorem z gorącym kakao. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
~ Kochanie gdzie jesteś ? - spytał Marco
~ Jestem na dole. Robię śniadanie - odrzekłam
Marco zszedł  na dół  usiadł przed stołem i zaczął jeść jajecznice.
~ Pospiesz się, zaraz masz trening - powiedziałam i rzuciłam w niego torbą treningową
~ Ałaaa. Co to miało być? Zaraz Cię złapię...
Marco podbiegł do mnie i przytulił. Nasze usta miały się już zetknąć... Gdy nagle...
- Tamara ! Obudź się! Idź do łóżka - wytrąciła mnie ze snu Lena
- Co ty robisz? Właśnie mieliśmy się pocałować - jeszcze senna, wymamrotałam
- Kto był tym szczęśliwcem ?- śmiała się współlokatorka
- Nie ważne. Idę do lóżka.
- Dobranoc. Miłych snów - powiedziała
- Milszy niż ten już mnie nie spotka - odprysnęłam

Obudziłam się dość późno. Zeszłam na dół, zauważyłam, że Leny już nie ma. Zjadłam płatki. Ubrałam coś bardziej dostojnego niż piżama i wyszłam na spacer. Idąc ścieżkami po parku poczułam kilka kropel deszczu. Po jakiś 10 minutach zaczęło dość mocno padać. Schowałam się pod najbliższym drzewem.
- Ale się rozpadało - powiedział ktoś zza moich pleców
Odwróciłam się, aby zobaczyć kto do mnie zagadał. To niemożliwe. Ale był to...

czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział II

Kiedy wróciłyśmy była godzina 16:00. Lena poszła zrobić do kuchni naleśniki, a ja rozpakowywałam torby z zakupami. Bardzo się zdziwiłam kiedy obiad był szybciej niż zawsze...
- Tamara! Obiad!!! - wrzasnęła Lena
- Chwila! Zaraz przyjdę - odkrzyknęłam
Ledwo zeszłam na dół, a Lena już kończyła obiad
- Co się tak śpieszysz? - spytałam
- Za godzinę wychodzimy - powiedziała z pełna buzią
- Przecież to dużo czasu
- Ale muszę się wykapać, zrobić włosy i wyprasować koszulę - tłumaczyła się Lena
- Niech Ci będzie - odrzekłam

Szybko zjadłam naleśniki i poszłam się przygotować. Uczesałam się w warkoczyk, zrobiłam lekki makijaż, ubrałam się, wzięłam koszulkę w rękę  i pomaszerowałam w kierunku drzwi. Taksówka czekała już przed domem...
- Lena pospiesz się, taksówka już jest! - wydarłam się na cały dom i trzasnęłam drzwiami
Czekając na Lenę zastanawiałam się po co ja tam idę. Po pierwsze powinnam się uczyć, żeby nie zawalić egzaminów na studiach. Po drugie nie jestem pewna czy ponowne spotkanie z nieznajomym to atrakcja na dziś wieczór. A po trzecie... nie chciałabym...
- Co jest? Idziesz pieszo? - zapytała Lena, szturchając mnie i śmiejąc się pod nosem
...zawieść przyjaciółki... W tym oto momencie Lena przerwała moje przemyślenia... -
 Czekałam za Tobą - odpowiedziałam
Kiedy dotarłyśmy pod Signal Iduna Park było tam mnóstwo ludzi. Wszędzie było czarno-żółto. Czułam się dziwnie jak nigdy. Wzięłam Lenę pod rękę i ruszyłam z nią w stronę stadionu. Nie myślałam, że przedostanie się przez tłum kibiców będzie takie trudne. Wszyscy się pchali, tylko po to, żeby zobaczyć piłkarzów przed meczem. Mnie to jakoś nie fascynowało dopóki nie weszłam na trybuny. Ujrzałam tam tych ludzi, każdy robił zdjęcia, śpiewał, prosił o autografy. A na murawie piłkarze, a wśród nich ON. Kiedy go zobaczyłam coś dziwnego stało się ze mną. Poczułam jak by coś mi w środku latało. 

- I jak, podoba Ci się? - powiedziała Lena, znów przerywając - Tamara, no weź coś powiedz. Aż tak Cię zamurowało? 
- Bardzo mi się podoba - odpowiedziałam, po chwili wracając do moich przemyśleń
Po przybyciu na stadion i zajęciu swoich miejsc nie wiedziałam co dalej będzie. Zatapiając się w swoich myślach nie zauważyłam, że Leny nie ma koło mnie...
- A ta gdzie polazła? - wymamrotałam pod nosem, gdy nagle ktoś usiadł koło mnie
- Cześć - powiedział po czym położył swoją rękę na mojej nodze
- Ej, co ty robisz. Weź tą rękę - powiedziałam i poszłam szukać Leny
Był to jakiś nachalny gość, który szukał panienki do towarzystwa... No bez przesady, mógł chociaż tu się powstrzymać... Chwile później znalazłam Lene...
- Gdzie ty się szlajasz?
- Byłam u Mitchella - odpowiedziała Lena
- Skoro znalazłam zgubę chodźmy już usiąść na miejsca - powiedziałam ze smutną miną
Bałam się tam iść, ponieważ nie chciałam widzieć tego typa. Ale długo nie smutałam. Facet który "podrywał" mnie znalazł sobie już inną. Zaśmiałam się pod nosem i powiedziałam:
- Ten facet to jakiś palant. Podchodzi do każdej laski...
- A do Ciebie też przyszedł... - zaśmiała się zdziwiona przyjaciółka
- No tak jakby, ale nie gadajmy już o tym.
Dokładnie o 18 na boisko weszli piłkarze obu drużyn. Wszyscy wstali z miejsc i zaczęli krzyczeć. Również Lena, a ja stałam jak kamień. Było to mój "debiut" na stadionie w Dortmundzie. Wcześniej nie chodziłam na "takie coś". Ponieważ wolałam siedzieć w domu i czytać dobrą książkę. Ale co nie co o Borussi Dortmund wiedziałam, od momentu kiedy Lena jest z Mitchellem. Ciągle na skype rozmawiałyśmy o Nim i jego drużynie. Na początku wydawało mi się , że piłka nożna jest nudna , ale później mi się spodobała.

Po pierwszej połowie wydarzyło się coś czego nie przewidywałam.... 

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział I

~Jestem Tamara. Przeprowadziłam się do Dortmundu z powodu studiów na kierunku dziennikarstwo. W Polsce zostawiłam swoich przyjaciół i swoją rodzinę. Mamę, która jest po rozwodzie i osiemnastoletnią siostrę. No i tatę, który mieszka z swoją nową kobietą. W Dortmundzie zamieszkałam wraz z przyjaciółką Leną, która tu mieszka od kilku lat i pracuje jako dziennikarka lokalnej gazety ~

Obudziłam się o 7:03 i szybko wskoczyłam pod prysznic, aby nie obudzić Leny. Ubrałam się i zjadłam kanapki z pomidorem. Wyszłam z domu, żeby pobiegać. Była słoneczna pogoda w sam raz na bieganie. Biegałam po parku, po czym odwróciłam się i upadłam. Kiedy się przebudziłam ujrzałam twarz jakiegoś przystojniaka. Był to Marco Reus. Skąd wiem, że to On? Proste! Moja przyjaciółka jest w związku z Mitchellem, kolegą tego oto Pana. Osobiście nie znam. Wiem tylko jak wygląda. Więc to musi być On.
- Nic Ci się nie stało? - zapytał nieznajomy
- Chyba śnię - wymamrotałam pod nosem
- Nic Ci się nie stało? - zapytał ponownie
- Wszystko jest OK. Dziękuje za troskę - powiedziałam, po czym odeszłam w stronę domu
Kiedy doszłam do domu wzięłam orzeźwiający prysznic i wypiłam lekką kawę. Nadal myślałam o tym co wydarzyło się w parku. W pewnym momencie Lena weszła do kuchni...
- Cześć. Gdzie byłaś? - spytała jeszcze zaspana
- Byłam pobiegać - odpowiedziałam
- Masz jakieś plany na dzisiaj?
- Nie, nie mam
- Może chciałabyś iść ze mną i Mitchellem na mecz Borussii Dortmund z Hannoverem? - zaproponowała przyjaciółka
- Yyyy... - byłam w szoku, nie wiedziałam co powiedzieć - Chętnie bym z wami poszła tylko, że mam ważne egzaminy. Nie mam czasu.
- No proszę! - krzyknęła naciskając
- Naprawdę nie mogę - starałam się ją przekonać.
- Mitchell załatwił nam najlepsze miejsca na trybunach. Tuż za samą ławką rezerwowych..
- A po za tym nie mam się w co ubrać - odpowiedziałam mając nadzieje, że da mi spokój
- To nie problem, pójdziemy na zakupy. A po meczu będziemy mieć możliwość zobaczenia się z piłkarzami BVB - odpowiedziała z irytacją
W myślach ciągle przypominam sobie poranne spotkanie z nieznajomym. Dzięki tym biletom będę mogła go znowu zobaczyć.
- No dobrze pójdę z Wami - powiedziałam dla świętego spokoju
Kiedy spojrzałam na zegarek była już 11:00. Wtedy Lena zaproponowała wcześniejsze zakupy. Przebrałyśmy się i wyszłyśmy z domu. Poszłyśmy w kierunku metra. Po drodze kupiłyśmy sobie donaty i macchiato. Po 10 minutach siedziałyśmy już w metrze. Podróż była krótka. Po wyjściu z metra udałyśmy się do Thier Galerie. Spędziłyśmy tam ponad 3 godziny. Kupiłyśmy koszulki BVB. Ja z numerkiem 11, a Lena z numerkiem 20. Zgłodniałyśmy i postanowiłyśmy wrócić do domu.