~Jestem Tamara. Przeprowadziłam się do Dortmundu z powodu studiów na kierunku dziennikarstwo. W Polsce zostawiłam swoich przyjaciół i swoją rodzinę. Mamę, która jest po rozwodzie i osiemnastoletnią siostrę. No i tatę, który mieszka z swoją nową kobietą. W Dortmundzie zamieszkałam wraz z przyjaciółką Leną, która tu mieszka od kilku lat i pracuje jako dziennikarka lokalnej gazety ~
Obudziłam się o 7:03 i szybko wskoczyłam pod prysznic, aby nie obudzić Leny. Ubrałam się i zjadłam kanapki z pomidorem. Wyszłam z domu, żeby pobiegać. Była słoneczna pogoda w sam raz na bieganie. Biegałam po parku, po czym odwróciłam się i upadłam. Kiedy się przebudziłam ujrzałam twarz jakiegoś przystojniaka. Był to Marco Reus. Skąd wiem, że to On? Proste! Moja przyjaciółka jest w związku z Mitchellem, kolegą tego oto Pana. Osobiście nie znam. Wiem tylko jak wygląda. Więc to musi być On.
- Nic Ci się nie stało? - zapytał nieznajomy
- Chyba śnię - wymamrotałam pod nosem
- Nic Ci się nie stało? - zapytał ponownie
- Wszystko jest OK. Dziękuje za troskę - powiedziałam, po czym odeszłam w stronę domu
Kiedy doszłam do domu wzięłam orzeźwiający prysznic i wypiłam lekką kawę. Nadal myślałam o tym co wydarzyło się w parku. W pewnym momencie Lena weszła do kuchni...
- Cześć. Gdzie byłaś? - spytała jeszcze zaspana
- Byłam pobiegać - odpowiedziałam
- Masz jakieś plany na dzisiaj?
- Nie, nie mam
- Może chciałabyś iść ze mną i Mitchellem na mecz Borussii Dortmund z Hannoverem? - zaproponowała przyjaciółka
- Yyyy... - byłam w szoku, nie wiedziałam co powiedzieć - Chętnie bym z wami poszła tylko, że mam ważne egzaminy. Nie mam czasu.
- No proszę! - krzyknęła naciskając
- Naprawdę nie mogę - starałam się ją przekonać.
- Mitchell załatwił nam najlepsze miejsca na trybunach. Tuż za samą ławką rezerwowych..
- A po za tym nie mam się w co ubrać - odpowiedziałam mając nadzieje, że da mi spokój
- To nie problem, pójdziemy na zakupy. A po meczu będziemy mieć możliwość zobaczenia się z piłkarzami BVB - odpowiedziała z irytacją
W myślach ciągle przypominam sobie poranne spotkanie z nieznajomym. Dzięki tym biletom będę mogła go znowu zobaczyć.
- No dobrze pójdę z Wami - powiedziałam dla świętego spokoju
Kiedy spojrzałam na zegarek była już 11:00. Wtedy Lena zaproponowała wcześniejsze zakupy. Przebrałyśmy się i wyszłyśmy z domu. Poszłyśmy w kierunku metra. Po drodze kupiłyśmy sobie donaty i macchiato. Po 10 minutach siedziałyśmy już w metrze. Podróż była krótka. Po wyjściu z metra udałyśmy się do Thier Galerie. Spędziłyśmy tam ponad 3 godziny. Kupiłyśmy koszulki BVB. Ja z numerkiem 11, a Lena z numerkiem 20. Zgłodniałyśmy i postanowiłyśmy wrócić do domu.
Nie źle bardzo fajne!!!!;) A ty twoja koleżanka: GrayWariatka2013
OdpowiedzUsuńŚwietne ff (y) Kojaży mi się z Nowym York'em lub Los Angeles *=*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. :D Czekam na następny. ;)
OdpowiedzUsuńMożna wiedzieć kiedy następny.?
świetne <3
OdpowiedzUsuń