czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział II

Kiedy wróciłyśmy była godzina 16:00. Lena poszła zrobić do kuchni naleśniki, a ja rozpakowywałam torby z zakupami. Bardzo się zdziwiłam kiedy obiad był szybciej niż zawsze...
- Tamara! Obiad!!! - wrzasnęła Lena
- Chwila! Zaraz przyjdę - odkrzyknęłam
Ledwo zeszłam na dół, a Lena już kończyła obiad
- Co się tak śpieszysz? - spytałam
- Za godzinę wychodzimy - powiedziała z pełna buzią
- Przecież to dużo czasu
- Ale muszę się wykapać, zrobić włosy i wyprasować koszulę - tłumaczyła się Lena
- Niech Ci będzie - odrzekłam

Szybko zjadłam naleśniki i poszłam się przygotować. Uczesałam się w warkoczyk, zrobiłam lekki makijaż, ubrałam się, wzięłam koszulkę w rękę  i pomaszerowałam w kierunku drzwi. Taksówka czekała już przed domem...
- Lena pospiesz się, taksówka już jest! - wydarłam się na cały dom i trzasnęłam drzwiami
Czekając na Lenę zastanawiałam się po co ja tam idę. Po pierwsze powinnam się uczyć, żeby nie zawalić egzaminów na studiach. Po drugie nie jestem pewna czy ponowne spotkanie z nieznajomym to atrakcja na dziś wieczór. A po trzecie... nie chciałabym...
- Co jest? Idziesz pieszo? - zapytała Lena, szturchając mnie i śmiejąc się pod nosem
...zawieść przyjaciółki... W tym oto momencie Lena przerwała moje przemyślenia... -
 Czekałam za Tobą - odpowiedziałam
Kiedy dotarłyśmy pod Signal Iduna Park było tam mnóstwo ludzi. Wszędzie było czarno-żółto. Czułam się dziwnie jak nigdy. Wzięłam Lenę pod rękę i ruszyłam z nią w stronę stadionu. Nie myślałam, że przedostanie się przez tłum kibiców będzie takie trudne. Wszyscy się pchali, tylko po to, żeby zobaczyć piłkarzów przed meczem. Mnie to jakoś nie fascynowało dopóki nie weszłam na trybuny. Ujrzałam tam tych ludzi, każdy robił zdjęcia, śpiewał, prosił o autografy. A na murawie piłkarze, a wśród nich ON. Kiedy go zobaczyłam coś dziwnego stało się ze mną. Poczułam jak by coś mi w środku latało. 

- I jak, podoba Ci się? - powiedziała Lena, znów przerywając - Tamara, no weź coś powiedz. Aż tak Cię zamurowało? 
- Bardzo mi się podoba - odpowiedziałam, po chwili wracając do moich przemyśleń
Po przybyciu na stadion i zajęciu swoich miejsc nie wiedziałam co dalej będzie. Zatapiając się w swoich myślach nie zauważyłam, że Leny nie ma koło mnie...
- A ta gdzie polazła? - wymamrotałam pod nosem, gdy nagle ktoś usiadł koło mnie
- Cześć - powiedział po czym położył swoją rękę na mojej nodze
- Ej, co ty robisz. Weź tą rękę - powiedziałam i poszłam szukać Leny
Był to jakiś nachalny gość, który szukał panienki do towarzystwa... No bez przesady, mógł chociaż tu się powstrzymać... Chwile później znalazłam Lene...
- Gdzie ty się szlajasz?
- Byłam u Mitchella - odpowiedziała Lena
- Skoro znalazłam zgubę chodźmy już usiąść na miejsca - powiedziałam ze smutną miną
Bałam się tam iść, ponieważ nie chciałam widzieć tego typa. Ale długo nie smutałam. Facet który "podrywał" mnie znalazł sobie już inną. Zaśmiałam się pod nosem i powiedziałam:
- Ten facet to jakiś palant. Podchodzi do każdej laski...
- A do Ciebie też przyszedł... - zaśmiała się zdziwiona przyjaciółka
- No tak jakby, ale nie gadajmy już o tym.
Dokładnie o 18 na boisko weszli piłkarze obu drużyn. Wszyscy wstali z miejsc i zaczęli krzyczeć. Również Lena, a ja stałam jak kamień. Było to mój "debiut" na stadionie w Dortmundzie. Wcześniej nie chodziłam na "takie coś". Ponieważ wolałam siedzieć w domu i czytać dobrą książkę. Ale co nie co o Borussi Dortmund wiedziałam, od momentu kiedy Lena jest z Mitchellem. Ciągle na skype rozmawiałyśmy o Nim i jego drużynie. Na początku wydawało mi się , że piłka nożna jest nudna , ale później mi się spodobała.

Po pierwszej połowie wydarzyło się coś czego nie przewidywałam.... 

2 komentarze: