
- Będziesz ojcem, gratuluję - dodał Mitchell klepiąc Marco po plecach. Po gratulacjach, usiedliśmy wspólnie do kolacji i z apetytem jedliśmy jajecznicę. Potem chłopaki kończyli grę w fife, a ja poszłam do łazienki. Miałam ochotę na gorącą kąpiel.
Po kąpieli udałam się do pokoju. Usiadłam obok na fotelu i przyglądałam się chłopakom. Nawet nie zauważyłam...
- Gdzie Lena? - spytałamPo kąpieli udałam się do pokoju. Usiadłam obok na fotelu i przyglądałam się chłopakom. Nawet nie zauważyłam...
- Tam - pomachiwał Marco. Przyjaciółka siedziała na schodach. Nogi miała schowane w koc. Cała trzęsła się z zimna.
- Czemu na zewnątrz. Zimo przecież
- Jakoś miło tutaj
- Co taka smutna? - spytałam, usiadłam obok niej i lekko szturchnęłam. Na twarzy pojawił się uśmiech...
chwile potem znikł.
- Powiedz mi, jak to jest, że Ty i Marco jesteście razem. Przetrwaliście kłótnie, wszystkie zazdrości...
- Możesz przejść do sedna? - przerwałam. Nie lubię tego jak ktoś przypomina mi o tym, że z Marco nie układało nam się najlepiej ostatnio.
- Jestem z Mitchellem ponad dwa lata... - wzięła głęboki oddech
- No wyrzuć to z siebie, o co chodzi?
- Co jeśli się zaręczymy?
- To jest wspaniały pomysł. Dlaczego się tak tym martwisz?
- A Mitchell chce? - popatrzyła na mnie. Nie miałam pojęcia do Jej odpowiedzieć, więc nic nie mówiłam - Zapomnij o tym co mówiłam, chodźmy do środka.
Wstałyśmy z zimnych schodów i już w lepszym humorze weszłyśmy do środka. Chłopacy dalej grali w fife
Następnego dnia
- Pamiętaj o dzisiejszej wizycie u lekarza - krzyknął Marco. Zamknął za sobą drzwi i wyszedł na trening. A ja znowu zostałam sama w domu, do tego ta cholerna wizyta. Nie chce mi się...
Włączyłam laptopa i zaczęłam szukać jakiś ciekawych filmów, najlepiej dramaty. Ostatnio strasznie lubię takie oglądać. Weszłam na polskie strony... Po nie długim poszukiwaniu znalazłam film "Trzy metry nad niebem" Nie powstrzymałam się od łez...
Nagle zadzwonił telefon. Jednym ruchem odebrałam telefon nie odrywając wzroku od ekranu laptopa i spytałam podciągając nosem
- Słucham?
- Ty płaczesz?
- Nie, nie. Kto mówi?
- Mitchell. Możemy się spotkać, musimy poważnie porozmawiać.
- Dobrze. Przyjdę do Ciebie.
- Tylko nie mów nic Lenie, dobrze?
- Dobrze - odparłam i rozłączyłam się.
Wróciłam do oglądania filmu, ale nie na długo. Dochodziła 16. Musiałam iść do lekarza na umówioną wizytę. Wstałam z kanapy, odniosłam laptopa do sypialni i ubrałam się. Przekraczając próg domu spojrzałam na niebo. Ciemne, kłębiaste chmury zakrywały słońce. Cofnęłam się do domu po parasol, tak na wszelki wypadek. Kiedy doszłam do szpitala, wjechałam widną na drugie piętro...
W gabinecie siedziałam nie całe pół godziny, potem zjechałam windą na dół i piechotą do Mitchella. Po drodze kupiłam ciasto, a w kiosku kupiłam gazetę z kalendarzem. Usiadłam na ławce i przeglądałam gazetę, gdy podeszła do mnie nieznana mi dotąd dziewczyna. Podała mi kartkę i długopis...
- Mogę poprosić o autograf? - zapytała
- Ode mnie? - zaśmiałam się
- Tak, od Pani - odpowiedziała z uśmiechem. Nabazgrałam na kartce jakiś podpis, schowałam gazetę do torby i odeszłam.
- Proszę Pani - wołała za mną młoda dziewczyna
- Tak?
- Zostawiła Pani na ławce ciasto - podeszła i mi je wręczyła
- Dziękuje - powiedziałam z uśmiechem
Dochodziłam do domu Mitchella. Przed domem zatrzymał się samochód i wysiadł z niego przystojny blondyn znaczy Marco
- Ty też? - zapytałam całując chłopaka w policzek
- Przeraził mnie Mitchell jak mi powiedział, że musimy poważnie porozmawiać, a na treningu cały czas był jakiś nie obecny, co mu jest?
- To coś naprawdę poważnego - odparłam wskazując nieładnie palcem na chłopaka. Szedł taki zamyślony. Weszliśmy za Nim do domu. Usiedliśmy na kanapie, wtedy to Mitchell klęknął przede mną i powiedział
- Kocham Cię! Zostaniesz moją żoną?
nie wiem czy dobrze zrozumiałam, ale Mitchell oświadczył sie Tamarze, bo jeśli tak to właśnie się zdołowałam ;///
OdpowiedzUsuń