Po 15 minutach piłkarze weszli na murawę i rozbrzmiał gwizdek sędziego. Przez cały mecz obie drużyny miały liczne szanse na zdobycie bramki. Kiedy wydawało się, że mecz skończy się bezbramkowym remisem, nagle niesamowite dośrodkowanie Błaszczykowskiego, wykorzystał Lewandowski strzelając bramkę dającą zwycięstwo. Po skończonym meczu udałyśmy się na bankiet. Bardzo się bałam, bo nie wiedziałam jak się tam odnajdę.
Było tam wielu ludzi z różnych branży, wielu fotoreporterów i dziennikarzy. Lena czuła się tam jak ryba w wodzie, w przeciwieństwie do mnie. Na chwilę zostałam sama, niestety. Obok mnie pojawił przystojny mężczyzna. Oczywiście nikt inny tylko nieznajomy
- Czy my się czasami już nie spotkaliśmy? - zapytał
W tym momencie podeszła do nas Lena...
- Raczej nie. Ona rzadko wychodzi z domu - wtrąciła się przyjaciółka
- Jestem pewien, że widziałem Cię w parku - powiedział z uśmiechem
- Musiałeś mnie z kimś pomylić. Przepraszamy, ale musimy już iść...
Wzięłam za rękę Lene i wyszłyśmy przed budynek.
- Co to miało być? - zapytała zdenerwowana
- Rozbolała mnie głowa - odparłam - Wracajmy do domu - zaproponowałam
- Idź sama . Zamówię ci taksówkę
- W porządku.
Taksówka wysadziła mnie pod domem. Weszłam do środka, wzięłam kąpiel, po czym usiadłam przed telewizorem z gorącym kakao. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
~ Kochanie gdzie jesteś ? - spytał Marco
~ Jestem na dole. Robię śniadanie - odrzekłam
Marco zszedł na dół usiadł przed stołem i zaczął jeść jajecznice.
~ Pospiesz się, zaraz masz trening - powiedziałam i rzuciłam w niego torbą treningową
~ Ałaaa. Co to miało być? Zaraz Cię złapię...
Marco podbiegł do mnie i przytulił. Nasze usta miały się już zetknąć... Gdy nagle...
- Tamara ! Obudź się! Idź do łóżka - wytrąciła mnie ze snu Lena
- Co ty robisz? Właśnie mieliśmy się pocałować - jeszcze senna, wymamrotałam
- Kto był tym szczęśliwcem ?- śmiała się współlokatorka
- Nie ważne. Idę do lóżka.
- Dobranoc. Miłych snów - powiedziała
- Milszy niż ten już mnie nie spotka - odprysnęłam
Obudziłam się dość późno. Zeszłam na dół, zauważyłam, że Leny już nie ma. Zjadłam płatki. Ubrałam coś bardziej dostojnego niż piżama i wyszłam na spacer. Idąc ścieżkami po parku poczułam kilka kropel deszczu. Po jakiś 10 minutach zaczęło dość mocno padać. Schowałam się pod najbliższym drzewem.
- Ale się rozpadało - powiedział ktoś zza moich pleców
Odwróciłam się, aby zobaczyć kto do mnie zagadał. To niemożliwe. Ale był to...
Zapowiada się ciekawię. ;) Czekam na następny. ;D
OdpowiedzUsuń