- Nie idziesz do domu? - spytała - Pewnie czekasz aż królewicz przyjedzie - śmiała się
- Nie przyjedzie - powiedziałam ze złością
- Pokłóciliście się?
- Jeszcze nie, ale niech Go dopadnę
- To coś poważnego?
- Chodź. Opowiem Ci po drodze
Lena na każdym razem kiedy wspominałam o kobiecie spod redakcji, śmiała się. Pewnie wie, kto to. Ja wpadam w paranoje, że Marco mnie zdradza. Po prostu nie mam do Niego takiego zaufania jak miałam wcześniej. Przed moim domem zatrzymał się samochód, z którego wysiadła kobieta, ta spod redakcji
- Lena, to ona - powiedziałam i pobiegłam w Jej stronę - Dzień dobry. Co Panią tu sprowadza?
- Ja do Pana Reusa - powiedziała spoglądając na kartkę, gdzie miała zapisany adres, mojego domu.
- Tu nie mieszka. Tu mieszka Jego dziewczyna - podkreśliłam
- A wie Pani gdzie mieszka?
- Nie wiem - odpowiedziałam
- No dobrze. Dziękuję - powiedziała i wsiadła do samochodu. Po chwili odjechała z piskiem opon.
- Co Jej powiedziałaś? - spytała zaniepokojona przyjaciółka
- Ja nic, szuka Marco
- Uff - westchnęła
- Kto to? Przecież wiem, że wiesz
- Ale nie mogę powiedzieć - oznajmiła, pocałowała w policzek i poszła do domu
Ja udałam się do swojego, otworzyłam drzwi i rzuciłam wszystko. Poszłam do góry, aby się przebrać po czym zeszłam na dół do kuchni. Zrobiłam naleśniki.
Następnego dnia
Dzisiaj środa. Wstałam o 7:15. Ubrałam się.Postanowiłam iść do parku pobiegać. W pewnym momencie ktoś ochlapał mnie wodę z kałuży. Oczy zwróciłam ku górze i ujrzałam twarz Martina.
Martin to student dziennikarstwa, na tym samym roku co ja. Jest bardzo miły, zabawny, a i jeszcze przystojny. Niestety nigdy z Nim nie rozmawiałam, jakoś nie było okazji.
- Przepraszam, zamyśliłem się - powiedział i podał mi rękę
- Następnym razem uważaj - odrzekłam, podniosłam się z ziemi i usiadłam na ławce
- Przepraszam. Mogę Ci to jakoś wynagrodzić? - spytał
- Nie potrzebuję twojej pomocy
- Na pewno?
- Na sto procent - odparłam
- Pozwól, że odprowadzę Cię do domu - powiedział naciskając
- No niech Ci będzie
Po 20 minutach doszliśmy do domu. Martin poszedł do siebie, i ja do siebie. Przebrałam się, wypiłam herbatę, spakowałam książki do torby i wyszłam do szkoły. Minęło nie całe 30 minut i byłam pod budynkiem szkoły. Po chwili był już dzwonek.
Kilka godzin później
Siedziałam w domu i zastanawiałam się, czy iść na mecz. Jak nie pójdę to Marco będzie zły. Jeśli pójdę to będę tylko psuć humor osobom w moim towarzystwie. Kiedy tak rozmyślałam zadzwonił dzwonek do drzwi
- Jeszcze nie gotowa? - spytała Lena
- Nie wiem czy idę
- Pewnie, że idziesz. Ubieraj się. Czekam w samochodzie
Szybko się przebrałam i wsiadłam do samochodu. Po godzinie dotarliśmy na stadion. Samochód zostawiłyśmy na parkingu i pomaszerowałyśmy na trybuny. Mecz zaczyna się za 30 minut. Lena poszła do Mitchella, a ja sama jak palec siedziałam wgapiona w murawę. Nagle usłyszałam znajomy głos. To była Ania, żona Roberta.
- Cześć - przywitała się
- O hej. Co tam u Ciebie? - zapytałam
- Dobrze. Sama jesteś?
- Z przyjaciółką, z Leną - odrzekłam
Kiedy tak rozmawiałyśmy przyszła Lena, przywitała się z Anią i usiadła koło nas. Chwile później weszli piłkarze obu drużyn, zaczął się mecz.
9 LISTOPADA NA MECZ LECHA
Świetny.Przyznam że trafiłam tu przez przypadek i strasznie mi się spodobało jak piszesz oby tak dalej ;) :* Pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili do mnie : http://i-love-forgives-all-is-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetny jak każdy twój rozdział ;***
OdpowiedzUsuńRozdział cudny jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam bardzo, że dopiero teraz, ale w ogóle nie mam czasu wchodzić na internet i komentować ;/
Czekam na kolejny<3
Buziaki ;*
bardzo fajny blog ;) *.*
OdpowiedzUsuńjeśli chcesz zajrzyj do mnie ;) dopiero zaczynam ^^
http://breathe-in-order-to-feel-the-heart.blogspot.com/
Jak zwykle świetny rozdział <3 Ciekawi mnie ten Martin .
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Tamara nadal będzie z Marco . Uwielbiam ich .
Czekam na następny . Pozdrawiam XD