niedziela, 15 września 2013

Rozdział VIII

Gdy weszliśmy do domu. Lena poszła do kuchni zrobić napoje. Chłopaki usadowili się na kanapie, a ja pobiegłam na górę, aby zadzwonić do Mario. Nie chciałam, aby Marco mnie usłyszał. Wzięłam telefon, usiadłam na łóżku i wybrałam Jego numer. Bałam się trochę tej rozmowy, ale cóż mogę zrobić.
- Hallo - powiedział Mario
Spanikowałam nie wiedziałam co powiedzieć...
- Hallo?
- To Ty Tamara? - spytał
- Tak, ale dzwonię do Ciebie w sprawie wywiadu. Dostałam pracę w redakcji i możliwość przeprowadzenia wywiadu. Wybrałam ciebie. Zgadzasz się?
- No oczywiście, że tak. Miło, że o mnie pomyślałaś - powiedział z radością
- Kiedy Ci pasuje? - spytałam
- W sobotę?
- Dobrze. Przylecę do Monachium w sobotę. Szczegóły dogadamy później. Dobrze?
- Nie ma sprawy. Cieszę się, że znowu Cię zobaczę - powiedział
To nie był dobry pomysł... Chciałabym zabrać ze sobą Marco, ale to też nie jest dobre wyjście. Musiałbym mu teraz wszystko powiedzieć.
Gdy się rozłączyłam, poczułam małą ulgę. Mam już za sobą tą rozmowę, a to najważniejsze .
- Tamara idziesz? Film się właśnie zaczyna - krzyknęła Lena
- Już idę - odpowiedziałam i zeszłam na dół
Kiedy film się skończył miałam ochotę iść spać. Wtedy Mitchell zaproponował wspólny wypad na imprezę. Więc co miałam zrobić... Przebrałyśmy się z Leną. Równo o 20 wsiedliśmy do taksówki i udaliśmy się do klubu. Zabawa była wspaniała. Zapomniałam o wszystkich problemach.
Do domu wróciliśmy późno w nocy...

Impreza w środku tygodnia to zły pomysł. Wstałam, przebrałam się. Zjadłam śniadanie i o 11 udałam się do pracy. Ciągle myślałam o Mario. O Naszym powtórnym spotkaniu. Jak to wszystko będzie wyglądać, jak się będziemy zachowywać. Równie dobrze mogłabym przeprowadzić wywiad z piłkarzem Borussi. Nawet mam kandydata. Kiedy mój czas w pracy dobiegał końca...

Umówiliśmy się całą czwórką na wspólną grę w tenisa. Nie pamiętam kiedy tak dobrze się bawiłam .
- Jest 2:0 dla płci pięknej - śmiała się Lena
Przybiłyśmy razem z Leną piątkę.
Gdy schodziliśmy z kortu :
- Daliśmy Wam fory - powiedział Marco spoglądając na Mitchella
-  No tak. Oczywiście - zaśmiałam się
Udaliśmy się do przebierali...
A później w drogę powrotną do domu...

Samochód Mitchella zatrzymał się pod domem Marco
- Czemu się zatrzymałeś? - zapytałam Mitchella
- Wysiadaj. Idziemy do mnie - powiedział Reus
- Oni też? - zapytałam
- My nie - zaśmiała się przyjaciółka
Zarumieniłam się. To było głupie pytanie...

Była 18. Czas na kolacje... Kiedy weszłam do domu udałam się do kuchni. Niestety lodówka była pusta, więc wysłałam Marco na zakupy.
Po 30 minutach czekania blondyn pojawił się z zakupami...
- Kupiłem białe wino - powiedział piłkarz
- Zrobię sałatkę - dodałam i zabrałam się do pracy
Gdy już zrobiłam, nakryłam do stołu i podałam kolację.
Przez cały czas rozmawialiśmy o nas, co z nami będzie dalej, kiedy po skończonej kolacji Reus wyszedł... Nie wiedziałam o co chodzi. Myślałam, że powiedziałam coś co Go uraziło. Długo to nie trwało blondyn wrócił z małym pudełkiem. Z pudełeczka wyciągnął naszyjnik z literką "M"
- To dla Ciebie - powiedział Marco
Uściskałam najmocniej jak potrafię, po czym założył mi naszyjnik
- Dziękuje to wspaniały prezent, ale ja dla Ciebie nic nie mam - odrzekłam
- Wystarczy, że tu jesteś

Całą noc spędziłam w objęciach Marco. Gdy rano się obudziłam już Go nie było. Na stole leżał tylko list Musiałem dzisiaj wyjść wcześniej na trening. O 14 powinienem być wolny. Jeszcze zadzwonię. Twój Marco
Po zjedzeniu śniadania udałam się pod prysznic. Ubrałam się w to co wczoraj i postanowiłam zadzwonić do Mario w sprawie wywiadu oczywiście. Wybrałam numer...
- Cześć Mario - powiedziałam
- Hej, miło że dzwonisz - odrzekł piłkarz
- Ja w sprawie wywiadu - odparłam
- No więc odbiorę Cię z lotniska i pojedziemy do mnie - powiedział stanowczo Goetze
- Wystarczy jak pojedziemy do zwykłej restauracji
- Nie, nie. Pojedziemy do mnie - powiedział trochę rozgniewany
- No niech Ci będzie. Do zobaczenia na lotnisku - powiedziałam
Po rozmowie z piłkarzem musiałam iść do domu, aby się przebrać. Kiedy już do niego dotarłam w skrzynce na listy była karta od anonima...
Twój chłopak ma inną Marco? To niemożliwe... Czym prędzej chciałam to wyjaśnić, więc pobiegałam na trening. Gdy ujrzałam Marco zaczęłam krzyczeć na cały głos...
- Marco, chodź tu szybko!
- Ciszej! - krzyczał Reus - Co się stało? - zapytał
- Co to jest?
- Kartka? - odrzekł - Czemu jesteś taka zła?
- Przeczytaj sobie to będziesz wiedział - rzuciłam w Niego kartką i powędrowałam ku wyjściu
Wtedy przybiegł Marco...
- Skąd to masz? - zapytał
- Znalazłam to w mojej skrzynce na listy
- Nie przejmuj się tym. To pewnie jakieś żarty - powiedział to tak spokojnie, że nawet ja mu nie uwierzyłam
- Mam nadzieję. Wracaj do chłopaków i przeproś za moje zachowanie
Postanowiłam udać się do Leny, aby z Nią o tym porozmawiać.

5 komentarzy:

  1. booooskie jak zawsze, czytam twojego bloga cały czas, bądź dumna z siebie, bo jest naprawdę świetny !

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział boski. :*
    Czekam na następny rozdział. :D
    A mogła byś podać link do bloga swojej koleżanki.?
    Z góry dzięki. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na rozdział 11 na http://triumfmilosci.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*
    Ps. Super zdjęcie w tle Auba i Marco duet wspaniały :D

    OdpowiedzUsuń