niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział XXIII

 Otworzyłam oczy i ujrzałam białe ściany. Nie było to w domu, lecz w szpitalu. Wokół mnie kręciło się mnóstwo osób. Wśród nich była moja siostra.
- Jak się czujesz? - spytała dotykając mojej ręki
- Chyba dobrze. Czasami kręci mi się w głowie - powiedziałam - Kiedy będę mogła wyjść?
- Możliwe, że jutro. Zależy jak się będziesz czuć.
Marzena wyszła z sali, a ja zostałam pod opieką pielęgniarki. Zamknęłam oczy i usnęłam.


Dwa dni później


Nie czuję się najlepiej. Wstałam o 11:15 i poszłam do kuchni, gdzie krzątała się siostra. Zrobiłam sobie kanapki, wyciągnęłam z lodówki pitny jogurt i zasiadłam przed laptopem. Postanowiłam wysłać Lenie zdjęcie. Ze wszystkich jakie zrobiłam, wybrałam to z Łukaszem. Potem udałam się do pokoju, ubrałam się i uczesałam się w warkoczyk. Wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Pomaszerowałam na najbliższy przystanek autobusowy. Jechałam dobre 10 minut. Wysiadłam i wolnym krokiem szłam sobie ulicami Poznania. W pewnym momencie zauważyłam Łukasza. Nie wiem dlaczego to robię, ale podeszłam do Niego i powiedziałam
- Cześć
- O hej. Jak zdrówko? Słyszałem, że byłaś w szpitalu.
- Od kogo? - spytałam zaskoczona, chłopak spojrzał na mnie i już wiedziałam, że wszystko powiedział tata - Nie długo całe miasto będzie wiedzieć - zaśmiałam się
- Co powiesz na kino? - zaproponował
- Nie mam ochoty na film, a może jakiś wspólny obiad?
- OK. Znam taką świetną restaurację - odrzekł.
Kiedy dotarliśmy na miejsce była godzina 13. Nie odbyło się bez rozdawania autografów.
- Smakowało? - spytał, gdy skończyliśmy jeść
- Bardzo. Dawno takiego nie jadłam - odparłam
Zgodziłam się na kino, a potem chłopak odwiózł mnie do domu. Wysiadając z samochodu usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Wyświetlił mi się numer Marco.
- Słucham?
- Dlaczego nie dzwonisz? - spytał. Albo mi się wydawało, ale Reus był zły.
- Przepraszam, ale byłam w szpitalu i nie myślałam o tym, żeby do Ciebie zadzwonić
- W szpitalu!? Jak to, po co!?
- Nie martw się. Wszystko dobrze. Nic mi nie jest
Rozmawiałam z Marco godzinę.
Odłożyłam telefon i poszłam do kuchni. Na stole była już kolacja. Nie miałam ochoty nic jeść, ale musiałam. Lekarz powiedział, że powinnam teraz dużo jeść. Więc zjadłam i później pozmywałam. Usiadłam przed telewizorem razem z siostrą i oglądałyśmy polskie seriale. Po tym wszystkim postanowiliśmy wybrać się do klubu. Nie miałam ze sobą nic takiego co pasowałoby na imprezę. Pożyczyłam od Marzeny kilka ciuszków i wyszłam z domu.

***
- Jedziemy do Leny? - spytał Mitchell
- Co? - ocknąłem się. Byłem tak zamyślony, że nie wiedziałam co do mnie mówi.
- Jedziemy do Leny? - spytał ponownie
- A no, możemy jechać. Tylko skoczymy do mojego domu i się przebiorę.
W domu byliśmy po 20 minutach. Skoczyłem na górę i ubrałem. Wsiadłem z powrotem do samochodu Mitchella i pojechaliśmy do Leny, gdzie byliśmy po 30 minutach.
- Może chcecie coś do picia? - spytała Lena
- Jeśli można to sok, obojętnie jaki - odpowiedziałem
- Ja też sok - dodał Mitchell
Lena poszła do kuchni, a ja usiadłem wygodnie i zadzwoniłem do Tamary.
- Co taki zdenerwowany? - spytał Mitchell
- Nie odbiera ode mnie telefonów - odpowiedziałem
- Nie zapadła się pod ziemię. Odezwie się
Odłożyłem telefon na bok i wróciłem do gry. Razem z Mitchellem i Lena graliśmy w planszówkę. Na początku było strasznie nudno... Później robiło się coraz ciekawiej. Zbliżała się północ. Jutro mam trening, więc muszę się wyspać. Zamówiłem taksówkę i pojechałem prosto do domu. Jeszcze przed zaśnięciem musiałem zadzwonić do Tamary, ale nadal nie odbierała.

***
Obudziłam się z lekkim kacem. Wczorajsza impreza była świetna. Nie spodziewałam się, że spotkam tam tylu dawnych znajomych, z którymi chodziłam do szkoły. Nie pamiętam kiedy się tak bawiłam. Dzisiejszy dzień postanowiłam zacząć dość leniwie. Poszłam do łazienki, ale niestety była zajęta przez moją siostrę.
- Długo tam będziesz siedzieć? - spytałam
- Zaraz wychodzę, bo spieszę się do szkoły.
- Z kacem do szkoły?
- Ja w przeciwieństwie do Ciebie nie piłam - krzyknęła. Wyszła z łazienki i skierowała się do kuchni. Zaczęła trzaskać szafkami.
- Ej, uspokój się! - krzyczałam
- No co!? Ja muszę iść do szkoły, a Ty siedzisz jak królewna w domu. Może byś chociaż posprzątała
- I tak nie mam co robić - odparłam - Jak się ubiorę to posprzątam - dodałam klepiąc siostrę po plecach
Siostra zachowywała się jak mama. Ale chyba miała rację. Powinnam teraz być w Dortmundzie i iść na uczelnię. A tym razem siedzę w Poznaniu i imprezuję.
Wzięłam prysznic i wysuszyłam włosy, które związałam w kucyka. Zrobiłam sobie tosty na śniadanie. Gdy skończyłam zabrałam się za porządki. Poukładałam książki na półkach, a było ich sporo. Wytarłam kusze i odkurzyłam. Zajęło mi to godzinę. Usiadłam na kanapie i wzięłam jedną z książek. Czytanie przerwał dźwięk mojego telefonu. Na wyświetlaczu pojawił się numer Marco bez zastanowienia odebrałam.
- Hallo? - zapytałam
- No cześć. Co tam?
- Dobrze.
- A kiedy wrócisz?
- Nie wiem. Może w tym tygodniu lub przyszłym.
- Tęsknie. Wracaj jak najszybciej. Kocham Cię - powiedział
- Ja też Cię kocham
Rozłączyłam się i zauważyłam, że mam jeszcze jedno nieodebrane połączenie od Leny i kilka od Marco oraz jedno zaskakujące połączenie od... 


3 komentarze:

  1. ej no!!! Tamara ma być z Marco, a nie z Łukaszem! czekam na następny ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej nie ma tak! Tamara ma być z Marco koniec kropka.
    Rozdział jak zawsze świetny :)
    Czekam na nn. ;D W wolnej chwili zapraszam do mnie:
    http://immer-zusammen.blogspot.com/ Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ona musi być z Marco no! <3
    Rozdział cudowny <3
    Buziaki ; *

    OdpowiedzUsuń