piątek, 8 listopada 2013

Rozdział XVIII

Dochodziła 14. Wróciłam do domu, zrobiłam sobie coś do jedzenia i usiadłam przed TV. Włączyłam i zaczęłam oglądać niemieckie seriale. Nic ciekawego. W pewnym momencie do domu wszedł Marco.
- Co taka smutna?
- Nikt nie ma dla mnie czasu - odparłam
- Oj kochanie. Zabieram Cię do restauracji na obiad
- Nie musisz się litować
- Skoro nie chcesz - odrzekł i skierował się w stronę drzwi
- Marcoooo - zaczęłam krzyczeć
- No co? Nie chcesz iść
Po chwili chłopak wrócił do mnie, usiadł obok i zaczęliśmy się całować. Resztę dnia spędziłam razem z Marco na oglądaniu filmu. Był już późny wieczór. Zrobiliśmy kolację, po której poszliśmy do sypialni. Z szafy wyciągnęłam nasze wspólne zdjęcia. Postanowiłam zrobić z nich kolaż. Godzinę później zrobiony kolaż powiesiliśmy na ścianie przed łóżkiem. Posprzątaliśmy bałagan jaki zostawiliśmy i poszliśmy spać.

Rano obudził mnie Marco, który oczywiście oberwał z poduszki. Zamknęłam oczy i spałam dalej.
- Wstawaj, no - zabrał mi kołdrę
- Zaraz. Daj pospać
- To zrobimy inaczej
- To zna... - nie dokończyłam, bo Marco wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki - Wypuść mnie - krzyczałam
- Nie wypuszczę Cię
- Chciałabym się ubrać, lecz nie mam w co - śmiałam się
- Osz, cholera - powiedział blondyn, udał się do pokoju po jakieś ubrania, w tym czasie ja wyszłam z łazienki i niespodziewanie skoczyłam na plecy chłopaka
- Ha, mam Cię
- Ciężka jesteś, złaź ze mnie - krzyczał Marco
Zachowywaliśmy się jak dzieci. Rzucaliśmy się poduszkami, ubraniami, a nawet w ruch poszły moje pluszaki, które przywiozłam z Polski. Całą zabawę przerwał nam dzwonek do drzwi. Reus poszedł otworzyć, a ja poszłam się ubrać. Kiedy zeszłam na dół Marco nie było. Zostawił tylko kartkę Wrócę za 30 minut. Wstąpię jeszcze po ciepłe bułki Zrobiłam kawę. Brakowało tylko bułek, które niespodziewanie pojawiły się na stole.
- Jestem - powiedział i pocałował w usta
- Gdzie byłeś? - spytałam
- Musiałem coś załatwić - odpowiedział
- Nie powiesz co?
- Nie powiem
- Czemu?
- Nie gadaj, tylko jedz
Wzięłam bułki i poszłam do pokoju. Włączyłam TV i znowu oglądałam te denne seriale. Dochodziła 10. Marco posprzątał po śniadaniu i poszedł do kumpli, a ja musiałem się zbierać do pracy. Wzięłam torebkę, ubrałam buty i ruszyłam w drogę. Po 40 minutach byłam pod redakcją.

Kilka godzin później

Dzień w pracy dobiegał końca. Miałam już dość. Chciałam tylko się położyć do łóżka. Niestety jak się później okazało to nie będzie możliwe. Wychodząc z redakcji Lena była zadowolona, radosna jak nigdy, nie chciałam pytać dlaczego bo i tak by nie odpowiedziała. Ostatnio Marco i Lena są bardzo rozkojarzeni. Wydaję mi się, że maja jakąś tajemnicę. Coś przede mną ukrywają, tylko co? Przed redakcją czekał na mnie Marco, wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy do mojego domu. Marco kazał mi się przebrać, bo chce mnie gdzieś zabrać. No więc szybko przebrałam się, rozpuściłam włosy i umalowałam.
- Pięknie wyglądasz, ale teraz musimy się spieszyć
- Spieszyć? Gdzie znowu? Ja chce odpocząć! - krzyczałam, nie wiedziałam co ten chłopak wymyślił, ale miałam nadzieję, że to restauracja a nie jakieś kino czy coś, ponieważ jestem zmęczona. Nie mam ochoty na imprezy. W samochodzie siedzieliśmy z dobrą godzinę i krążyliśmy po mieście bez celu.
- Marco, gdzie my jedziemy? - spytałam zła
- Cicho, jesteśmy - powiedział i zatrzymał się pod moim domem
- Jesteśmy pod moim domem
Wysiadłam z samochodu i poszłam do domu. Przed drzwiami zatrzymał mnie Marco i związał mi oczy. Gdy przetarłam oczy ujrzałam ciemność, nagle wszystko pojawiło się w kolorach i wszyscy zaczęli krzyczeć NIESPODZIANKA Wszyscy znaczy Lena, Mitchell i Mario 
- Dziękuję Wiedziałam, że coś knujecie - powiedziałam
- Taaa, jasne - odrzekł Marco
- Dawno się nie widziałyśmy - powiedział głos bardzo mi znany, a z kuchni wyszła Marzena - moja siostra
- Marzenaaaaa - przytuliłam jak najmocniej
- Jak ją ściągnęliście, ona nie lubi latać samolotem - śmiałam się
- Jakoś musiała tu dotrzeć - odparła Lena
- Nie było tak źle - dodała siostra
- Dość gadania, zapalny świeczki - powiedział Marco
Po zjedzeniu tortu wzięłam Marzene na rozmowę, poszłyśmy do góry, aby nikt nas nie słyszał.
- Od razu mówię, że to pomysł Leny i Marco
- Nie chodzi o to tylko o mamę
- Nie rozmawiajmy o niej, proszę. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jestem. Nie mogę z nią wytrzymać. Ciągle gdzieś wychodzi i wraca późno w nocy. Od kiedy taty nie ma, ona jest inna, zachowuje się jakby miała 20 lat.
- Przepraszam, że Cię z nią zostawiłam, ale nie wytrzymałam. Mam pomysł... Zaczekaj chwile - uśmiechnęłam się i zeszłam na dół po Lene.

- Mam pomysł, żeby Cię tu sprowadzić - oznajmiłam
- Mnie? - była zaskoczona, ale chyba nie spodobał się Jej ten pomysł - Nie, nie! Ja zostaję w Polsce. Nie chce zostawić mamy samej! - krzyczała Marzena. Do końca Jej nie rozumiałam. Raz chce się uwolnić od mamy, raz chce zostać.
- Przepraszam. Myślałam, że to dobry pomysł
- Nie kłóćcie się. Chodźmy świętować - wtrąciła się przyjaciółka
- Dziękuję za troskę, wiem, że chcesz jak najlepiej, ale nie przyjadę tu i nie zostawię mamy
- Dobrze. Szanuję twoje zdanie. Chodźmy już na dół, chłopaki czekają - powiedziałam i przytuliłam siostrę, aby trochę poprawić Jej humor, który popsułam. Schodząc potknęłam się na pierwszym stopniu i

 BORUSSIA - ARSENAL 0:1 : /

6 komentarzy:

  1. świetny, czekam na następny. mam nadzieje, ze ni sie nie stanie Tamarze przez ten 'schodek' !

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudny ;3 Czekam na następny. :D

    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, mam nadzieję, że nic jej się nie stanie
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej czemu przerwałaś?? :( Tamarze chyba się nic nie stanie przez ten stopień ://pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://i-love-forgives-all-is-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuuuuuper !!!! widzę że masz wenę . Cieszę się że sytuacja się rozwija . Czekam na kolejny . A co do wczoraj Lech <3

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział :3 Mam nadzieję, że nic się jej nie stanie :D
    czekam na kolejny i zapraszam http://pomimowszystkokocham.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń