- Dziękuję, znowu - westchnęłam - Kogo tu niesie o tej godzinie - dodałam, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi
- Jakbyś nie zauważyła jest południe - śmiał się blondyn
Założyłam szlafrok i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi, w których stał listonosz.
- Kochanie, kto to? - krzyczał Marco
- Listonosz - wzięłam listy, jak zwykle tylko rachunki i poszłam do sypialni, gdzie czekał Reus
Długo siedzieliśmy i nie wiedzieliśmy co robić. Postanowiliśmy przejść się do kina i na obiad. Kiedy wyszliśmy z domu zaczęło się chmurzyć, a już po chwili padało. Szliśmy w deszczu w kierunku kina.
- Jaki film? - zapytał się, gdy już byliśmy na miejscu
- Obojętnie - odparłam
- No proszę wybierz...
- To niech będzie ten - wskazałam na ulotkę
- To czekaj tu na mnie, a ja pójdę po bilety
- Idę z Tobą
Poszliśmy zająć miejsca. Film momentami był straszny, wtedy to przytulałam się do Marco. Po skończonym filmie udaliśmy się na obiad. Byłam głodna, ponieważ nie jadłam śniadania. Zamówiliśmy coś do jedzenia, gdy przez okno zauważyłam przyjaciółkę i siostrę. Zaczęłam do nich kiwać, ale chyba nie widziały. Chciałam po nie iść, gdy za nadgarstek chwycił mnie blondyn. Zrozumiałam, że pewnie nie chce żeby jadły z nami. No więc usiadłam na miejsce. Długo nie czekaliśmy kelner przyniósł jedzenie. Później spacerowaliśmy po parku. Już nie padało. Nagle w oddali ujrzeliśmy Inez. Od razu popsuł mi się dobry humor. Udawaliśmy, że Jej nie widzimy.
Doszliśmy do domu Marco po jakiś 40 minutach.
- Dlaczego nie wchodzisz? - spytał chłopak
- Nie obraź się, ale chciałabym pożegnać się z siostrą. Za dwie godziny ma samolot.
- Nie ma spawy, zaraz zawiozę Cię do Leny - powiedział, wsiedliśmy do samochodu i po 20 minutach byliśmy u przyjaciółki. Ku mojemu zaskoczeniu dziewczyn nie było. Musiały być na lotnisku, toteż tam pojechaliśmy.
Na lotnisku
- Myślisz, że pozwoliłabym ci odejść bez pożegnania? - zachichotałam
- Tamaraaa - uściskała mnie siostra - Jak będziesz kiedyś w Polsce, to mnie odwiedź - oznajmiła
- Na pewno przyjadę
- Muszę iść - odparła Marzena
- Trzymaj się. Pamiętaj, że zawsze możesz tu przyjechać - powiedziałam.
Gdy widziałam jak Marzena wchodzi do samolotu zaczęły mi spływać po policzku łzy. Już za nią tęskniłam. Wzięłam Lene pod rękę i poszłyśmy do samochodu, gdzie czekał chłopak. Zawieźliśmy przyjaciółkę do domu. Potem zatrzymaliśmy się pod moim. Dałam Marco szybkiego buziaka w policzek i pomaszerowałam do siebie. Z kuchni wzięłam sok i ciastka, usiadłam na kanapie i włączyłam laptopa. Zajrzałam na pocztę, gdzie miałam pełno wiadomości. Kiedy je czytałam zadzwonił mój telefon. To była Lena. Zapytała się czy nie chciałbym iść z nią do kina, ale Jej odmówiłam. Okryłam się kocem i włączyłam muzykę. Tak mijały godziny, gdy siedziałam w salonie. Zmęczyłam się samym patrzeniem w ekran laptopa i poszłam na górę. Zmyłam makijaż, wykapałam się i poszłam się położyć na łóżko. Zasnęłam...
POLSKA - SŁOWACJA
ooo, szkoda, że siostra Tamary już pojechała, czekam na następny ;***
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :) czekam na kolejny i zapraszam http://pomimowszystkokocham.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jej siostra pojechała
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, Buziaczki ; *
Rozdział jest super, bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie jest genialne. Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie na:
OdpowiedzUsuńsport-aktywnosc-lifestyle.blogspot.com
Buziaki :-**